Mirka Winer, experiences of a young girl in the Bełżyce ghetto and in concentration camps

Metadata

Testimony of Mirka Winer on her imprisonment during WWII, executions in the Bełżyce Ghetto and deportations to Majdanek. The author and her family were hiding in an attic. They were deported to the camp in Budzyń, then to Majdanek and Auschwitz, and later to Bergen-Belsen and the weapons plant in Raguhn near Dessau. The camp was evacuated to Theresienstadt due to approaching US units.

zoom_in
4

Document Text

  1. English
  2. Polish
insert_drive_file
Text from page1

Voivodship’s Historical Commission

In Lublin

On 15 November 1945

Mirka Winer

Testifies for the record

Born 4 February 1932

Tatooed number A 3977 in Auschwitz

Student

Before the war she resided in Bełżyce near Lublin

Presently in Lublin, 8 Lubartowska Street apt. 12

Has mother; a merchant’s daughter

Record taken by: Irena Szajowicz; Head of Historical Commission in Lublin

I was living in Bełżyce when Germans entered Poland in 1939. The commandant for the town was a German named Engel. We were terribly afraid of him, because he used to beat and shoot people. He would invade a flat and kill whole families. That’s what happened to the Silbernadel family: father Kuna Herisch, sons Usze and Jankiel for trading meat. He also stole and plundered Jewish flats. A few times a week gendarmes would come from a neighbouring town 10 kilometres away – Niedźwice. They had us give them money, autos, horses. They kept making new demands. It all started with a contribution of 20000 zlotys, and then they just kept demanding more. Once SS-men came from Lublin and took 400 men to Majdanek, many people died then, shot by the SS. In 1941 they took several hundred men and women to Majdanek. One Tuesday in 1942 Ukrainians and SS-men came. They shot at people and took people away,

insert_drive_file
Text from page2
loaded them into train cars and transported to Treblinka. We stayed hidden, in a hideout under the floor there was a pit. It was in my cousin’s flat. There were 50 people there. It was terribly stuffy, so stuffy that one 2-year old child died of lack of air. The action went on for almost 2 days. After we went out, SS-men from Niedźwice, who were searching Jewish flats, caught us; they smashed furnaces, ripped off floorboards and so forth. We were locked up in a synagogue. After one day we managed to escape. Later, the SS-men demanded 20000 per family in return for making a camp and not killing us but making us work.

Hess was the commandant. The camp was fenced with wire and we were guarded only by Jewish militia. Hess didn’t torment us too much. Almost 9 months later an SS-man named Feiks came with Gestapo officers. 500 women and children were killed and the remaining 100 and the men were taken to Budzyń. I was saved because I mingled with the group who’d been selected to go.

Feiks was commandant for the camp in Budzyń, where at that time there were already Jews from other towns: from Kraśnik, even [from] Warsaw. There was a total of about 5000 of us. SS-men kept guard there. People died every day. They died of hunger (we were given a loaf of bread between 10 people; the soup was thin and the potatoes raw). From time to time selections took place; the weaker and the children were selected and machine guns were fired.

insert_drive_file
Text from page3
Beforehand they had to dig their own graves, where the others buried them in later. Typhus fever decimated people. I worked in the kitchen. Women worked in the German estate and in ammunition and plane plants. Men worked in plants and built roads. Our plight was very miserable. Feiks and an SS Oberscharführer Mohe were especially cruel.

A year later they dressed us in striped uniforms and moved to a new camp named Barakenbau; it was located near Budzyń, but administered by Majdanek. Leipold was the commandant. He and SS Unterscharführer Jungfleisch and Oberscharführer Willi Kleist beat, shot and tormented us inhumanly. Leipold hanged people head down from the barracks ceiling for any petty offence. The victims hung like this for several hours and many died like this.

Some time later we were moved from Barakenbau. I can’t put an exact date on Majdanek. In Majdanek I wasn’t all that miserable. When the Red Army approached, Germans moved us to Ćmielów; we walked 170 kilometres on foot. Those who couldn’t make it were shot. For 8 days we were driven in rain with almost no food. In Ćmielów we were loaded onto trains and taken to Auschwitz. We had numbers embossed and wee directed to work right away. I worked in lager 1Note 1 : Lager – (Ger.) camp B in Strassenkommando. I worked very hard. I had claimed I was 16 to save myself. And so I had to work like adults. They kept making

insert_drive_file
Text from page4
selections, but I ran away every time. Later, in autumn there was a major selection. A lot of women were sent to the chamber, and the rest – including me – [were] sent to Belsen Bergen.

The journey took a week. In terrible conditions and we suffered hunger. In Belsen Bergen we lived in tents. We would freeze terribly and get wet in the rain. Food was scarce. Krämer arrived later on, as did Lagerältester Stenia from Auschwitz, who was terribly cruel to us. [There were] plenty of SS-women from Auschwitz and they molested us very much, but I forget the names. We did not work. Krämer introduced strict rigour and relations deteriorated to a state worse than in Auschwitz.

Next, we left with 500 women to Raguhn near Dessau. We did very hard work in an ammunition plant there. Aufseherin Lanni and Unterscharführer, whose name I can’t remember, molested us dreadfully. Americans were coming closer. We were loaded up onto auto and transported around for two weeks. They beat and kicked us terribly and gave almost no food. Finally, we arrived in Theresienstadt where we were to be burnt. There were 60000 people there. The commandant pledged with the Red Cross to spare his and his wife and child’s lives if he would disobey the order and not burn the people. The Red Cross took care of that and that’s how we were saved.

[signature] Winer Mirka

insert_drive_file
Text from page1

Wojewódzka Komisja Historyczna

W Lublinie

Dnia 15.XI.1945

Zeznaje do protokołu

Mirka Wiener

Urodzona 4.II.1932

Tatuowana w Oświęcimiu nr A 3977

Uczennica

Przed wojną zamieszkała w Bełżycach pod Lublinem

Obecnie Lublin, Lubartowska 8 m. 12

Ma matkę; córka kupca

Protokolant: Irena Szajowicz; kierownik Komisji Historycznej w Lublinie

Mieszkałam w Bełżycach, gdy Niemcy weszli w 1939 roku do Polski. Komendantem miasta był Niemiec Engel. Baliśmy się go okropnie, gdyż bił i strzelał. Nieraz wpadał do mieszkań i zabijał całe rodziny. Taki los spotkał rodzinę Silbernadel: ojca Kunę Herisch, synów Usze i Jankiel za to, że sprzedawali mięso. Kradł i rabował też wszystko z mieszkań żydowskich. Kilka razy w tygodniu przyjeżdżali żandarmi z sąsiedniej miejscowości, odległej 10 kilometrów – Niedźwice. Kazali sobie dawać pieniądze, auta, konie. Mieli ciągle inne żądania. Zaczęło się od „kontrybucji” 20000 złotych, a później żądali coraz więcej. Raz przyjechali SS-mani z Lublina i zabrali 400 mężczyzn na Majdanek, a wiele osób zginęło, zastrzeleni przez SS. W 1941 roku zabrali kilkaset mężczyzn i kobiet do Majdanka. W 1942 roku pewnego wtorku przyjechali Ukraińcy i SS-owcy. Strzelali do ludzi i zabierali,

insert_drive_file
Text from page2
a po tym ładowali do wagonów i wywieźli do Treblinki. Myśmy się ukrywali; w skrytce pod podłogą była zrobiona jama. Było to w mieszkaniu mojego kuzyna. Było 50 osób. Było okropnie duszno, tak że jedno dziecko dwuletnie umarło wskutek braku powietrza. Akcja trwała prawie 2 dni. Gdyśmy wyszli złapali nas SS-mani z Niedwiedzic, którzy przeszukiwali mieszkania żydowskie; rozwalali piece, zrywali podłogi i tak dalej. Nas zamknięto w bóżnicy. Po jednym dniu udało nam się uciec. Po tym SS-owcy zażądali po 20000zł od rodziny; za to zrobią obóz i nas nie zabiją, tylko będziemy pracować.

Komendantem był Hess. Obóz był otoczony drutami i tylko żydowska milicja nas pilnowała. Hess nie znęcał się specjalnie. Po prawie 9 miesiącach przyjechał SS-owiec Feiks z gestapowcami. 500 kobiet z dziećmi zostało zabitych, a pozostałych 100 i mężczyzn zabrali do Budzynia. Ja uratowałam się w ten sposób, że wmieszałam się do grupy przeznaczonej do wyjazdu.

Feiks był komendantem obozu w Budzyniu, gdzie znajdowali się już Żydzi z innych miasteczek: z Kraśnika, a nawet Warszawy. Było nas razem około 5000 ludzi. Tutaj pilnowali nas już SS-owcy. Codziennie ginęli ludzie. Umierali z głodu (otrzymywaliśmy bochenek chleba na 10 osób; zupa była rzadka, a ziemniaki surowe). Co pewien czas były selekcje; wybierano słabszych i dzieci i strzelano z karabinów maszynowych.

insert_drive_file
Text from page3
Przedtem musieli sami wykopać sobie groby, w których ich pozostali grzebali. Tyfus plamisty dziesiątkował ludzi. Ja pracowałam w kuchni. Kobiety pracowały w osiedlu niemieckim oraz w fabrykach amunicji i samolotów. Mężczyźni we fabrykach i przy budowie dróg. Było nam bardzo źle. Specjalnie znęcał się nad nami Feiks i SS-owiec Oberscharführer Mohe.

Po roku ubrali nas w pasiaki i odstawiono do nowego obozu zwanego Barakenbau; był przy Budzyniu, a podlegał Majdankowi. Komendantem był Leipold. On i SS-owiec Jungfleisch Unterscharführer oraz Oberscharführer Willi Kleist bili, strzelali i znęcali się nieludzko. Leipold za byle przewinienie wieszał w baraku u pułapu za nogi, głową w dół. Ofiary wisiały po kilka godzin i niejeden zginął w ten sposób.

Z Barakenbau zabrano nas po jakimś czasie. Nie umiem dokładnie określić terminu do Majdanka. W Majdanku nie było mi specjalnie źle. Gdy Armia Czerwona się zbliżyła, wprowadzili nas Niemcy do Ćmielowa; 170 km szliśmy piechotą. Kto nie miał sił, został zastrzelony. 8 dni gnano nas w deszczu i prawie bez jedzenia. W Ćmielowie załadowano nas do pociągów i zawieziono do Oświęcimia. Wybito nam numery i przeznaczono od razu do pracy. Pracowałam na B lagrze w Strassenkomando. Pracowałam bardzo ciężko. Podałam, że mam 16 lat, by się ratować. Musiałam więc pracować jak dorośli. Były ciągle

insert_drive_file
Text from page4
selekcje, ale ja uciekałam wtedy. Po tym, w jesieni była wielka selekcja. Wiele kobiet poszło do komory, a reszta – wśród nich i ja – wysłana do Belsen Bergen.

Jechaliśmy tydzień. Wśród strasznych warunków i o głodzie. W Belsen Bergen mieszkaliśmy w namiotach. Marzliśmy okrutnie i mokliśmy na deszczach. Jedzenia też było bardzo mało. Kremer przyjechał później, a także Lagerältester z Oświęcimia Stenia, która się okropnie nad nami znęcała. Wiele SS-manek z Oświęcimia i bardzo dokuczały, lecz nazwisk nie pamiętam. Nie pracowałyśmy. Krämer wprowadził okropny rygor i zapanowały stosunki gorsze jak w Oświęcimiu.

Po tym wyjechałyśmy z 500 kobietami do Raguhn koło Dessau. Tam pracowałyśmy w fabryce amunicji bardzo ciężko. Okropnie znęcała się nad nami Aufseherka Lanni i Unterscharführer, którego nazwiska nie pamiętam. Amerykanie się zbliżali. Załadowano nas na auta i 2 tygodnie nas wożono. Bili nas i okropnie się znęcali, a jeść prawie nie dawali. W końcu dotarliśmy do Teresienstadt, gdzie miałyśmy zostać spalone. Było tam 60000 ludzi. Komendant zwrócił się do Czerwonego Krzyża, że jeśli jemu, żonie jego i dziecku daruje się życie, on rozkazu nie wykona i ludzi nie spali. Czerwony Krzyż sprawę załatwił i w ten sposób zostaliśmy uratowani.

Winer Mirka

References

  • Updated 1 month ago
After 123 years of foreign rule by the Russian Empire, the Hapsburg Monarchy and Prussia/Germany, Poland was reconstituted as an independent, multi-ethnic republic in November 1918. Helped by the Molotov-Ribbentrop Pact of 1939, Nazi Germany invaded Poland on 1 September 1939, and occupied the Western regions of the country. On 17 September, Soviet troops followed suit and marched into the Eastern parts of Poland, which were annexed to the Byelorussian and Ukrainian Soviet Socialist Republics. T...

Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma

  • JHI
  • The Emanuel Ringelblum Jewish Historical Institute
  • Poland
  • ul. Tłomackie 3/5
  • Warszawa
  • Updated 2 years ago

Zbiór relacji Żydów Ocalałych z Zagłady

  • Collection of Holocaust Survivor Testimonies
7196 jednostkowych przeżyć z: - kilkuset gett na obszarze II Rzeczypospolitej oraz z - setek niemieckich obozów pracy, obozów koncentracyjnych i obozów masowej zagłady.